Polityk PiS: Staliśmy się zakładnikami środowisk pro-life
27 stycznia Trybunał Konstytucyjny opublikował uzasadnienie wyroku z października 2020 r. ws. przepisów o dopuszczalności aborcji. 22 października 2020 roku TK orzekł, że przerywanie ciąży ze względu na podejrzenie ciężkiej choroby lub upośledzenia płodu jest niezgodne z ustawą zasadniczą.Na początku grudnia rząd wydał komunikat, w którym poinformowano, że orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego powinno zostać opublikowane niezwłocznie po ogłoszeniu przez TK uzasadnienia.
Po godz. 23 wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 r. ws. przepisów o dopuszczalności aborcji został opublikowany w Dzienniku Ustaw.
Ogłoszenie wyroku TK wywołało kolejną falę protestów środowisk lewicowych i feministycznych. W kilkudziesięciu miastach w Polsce odbyły się manifestacje sprzeciwu wobec zakazu aborcji eugenicznej. Podczas protestów dochodziło do aktów wandalizmu oraz starć z policją. W Warszawie 3 osoby, w tym Klementyna Suchanow - jedna z liderem Strajku Kobiet - wtargnęły na teren Trybunału Konstytucyjnego.
Jak ustalił "Wprost", PiS nie planuje żadnych rozporządzeń dot. interpretacji przepisów aborcyjnych. "Żadnych ustawowych furtek nie będziemy otwierać. W tej sprawie staliśmy się zakładnikami naszych środowisk pro-life i one dyktują warunki" – przyznaje jeden z polityków PiS.
Działacz partii dodaje, że Zjednoczona Prawica ma zamiar wzmacniać kwestie pomocy dla kobiet, które rodzą chore dzieci. "Przyznamy im dodatkowe pieniądze ale nic więcej się nie wydarzy. Żadnych ustawowych furtek nie będziemy otwierać, nie będzie też żadnego rozporządzenia w sprawie interpretacji przepisów aborcyjnych" – zapewnia.
Z ustaleń portalu wynika, że Zjednoczona Prawica chce przeczekać protesty. Rządzący nie obawiają się spadku poparcia, gdyż młode pokolenie, które "jest dla nas stracone", nie ma większego wpływu na wynik wyborów.